ďťż
Tanit diary Bard utalentowany swe talenty wykorzysta! Bard nieczuły na muzykę Marc Romboy Abasz'Har: Forum o Dungeons & Dragons Heroina Tom Novy @ Sunset Terrace Space Ibiza [01.10.2006] 25.02.2007 - After - Freak Club Abarth 695 Tributo Ferrari the requested action with this object has failed - error Mecze NBA przez neta |
Tanit diary- Nazwa konta: mithdraug- Nazwa postaci: Ilaera Kornes - Płeć postaci: Kobieta - Rasa postaci: Gwiezdny elf - Klasa postaci: Bard - Wiek postaci: 231 (fizycznie, po uwzględnieniu efektu Sildëyuir - 120) - Wyznanie postaci: Sehanine Moonbow - Pochodzenie postaci: Sildëyuir - Charakter postaci: Chaotyczny Dobry - Języki postaci: Aglarondzki, Elfi, Wspólny, Leśny, Mulhorandzki Opis: Widzisz wysoką i szczupłą gwiezdną elfkę o fiołkowych oczach i bladopurpurowej skórze. Jej starannie zaczesane włosy, które w czasie księżycowej nocy mają lekko srebrzystą poświatę, w dzień wydają się przybierać bladoniebieski odcień. Elfka mówi niespiesznie, próbując starannie akcentować wyrazy we wspólnym, często wymieszanym z aglarondzkimi i elfimi zwrotami. Gdy zaczyna śpiewać, jej mezzosopran jest zadziwiająco donośny jak na tak drobną osóbkę. Marsember, Alturiak 12, Rok Dolin 1375 Jeśli czytasz ten list mój drogi, to wiedz, że nie ty wykorzystałeś mnie, lecz ja ciebie. Tak, tak mój drogi - myślałeś, że romansujesz z niewinnym dziewczęciem, które ledwie liznęło elfiego życia.Być może nie podróżowałam tyle po świecie, co ty, mój drogi, ale z całą pewnością nie jestem mniej doświadczoną kochanką od ciebie, co mogłeś stwierdzić w nasze dzikie noce na wybrzeżu Velprinu, kochanku z Miasta Piratów. Może wciąż wyglądam młodo jak na elfkę, ale żyję ponad dwieście waszych lat, chociaż dni przeżyłam mniej. Nie pochodzę też z Puszczy Yuir, ale tego mogłeś się po tonie mego listu domyśleć.Widzisz, mój dom ginie, zresztą mój dom przede wszystkim mnie ograniczał, czynił ze mnie skromną, lekkomyślną, piekną pannę, której dusza chciała poznać świat, a nie czekać na koniec, który na Sildëyuir sprowadzą nilshai.Świadomie podążam ścieżką mojego ojca, który jak dowiedziałam się niedawno, wyjechał złożyć pokłony waszej Pani Simbul i prosić o pomoc w walce. Tyle, że on nie wierzył, że powinniśmy się zmienić, że jeśli ta wojna nie skończy się katastrofą, to powinniśmy aktywniej uczestniczyć w świecie, pomagać sobie nawzajem. Ale czekanie, badanie menhirów i sporadyczne prośby do Simbul, nie zmienią niczego w naszym świecie. Musimy zdobyć ludzką magię, musimy nauczyć się ich czarów, ich sposobu bycia. Ponoć cierpliwość jest cnotą mędrców, ale nie mogę zgodzić się, abyśmy wegetowali, kurczowo trzymając się tradycji i naszego poczucia wyższości. Nie potrafię.Uwiodłam Ciebie, zamieszkałam z Tobą, urodziłam nam dzieci. I zostawiłam. Za to przepraszam - wiem, że dla kogoś należącego do Simbulmynu to obciążenie, ale jestem pewna, że wychowasz bliźnięta na dobrych... półelfów. Bo twierdzę, że półelfy są przyszłością mojego ludu. Półelfy pomogą ci bronić Twój Dom, Las Yuir, Velprintalar, Aglarond. Przepraszam, ale stworzyłeś mi okazję, aby wyruszyć ku ścieżce prowadzącej ku wiedzy. Ku ścieżce służby Sildëyuir, Aglarondowi. Może do sławy, jeśli Sehanine pozwoli. Jestem zbyt słaba, aby dołączyć do wojny, która toczą w Cormanthorze i zbyt biedna, mimo skradzionych Ci drobiazgów, aby uzyskać wejście do Candlekeep, czy nawet do Liści Wiedzy, biblioteki nie tak daleko od Arabel, w którym przebywam. Jutro wyruszam z karawaną do Iriaeboru, gdzie znajdują się ponoć liczne wieże magów. Mój drogi, proszę opiekuj się bliźniakami. I nie myśl o nich źle, nawet jeśli przeklinasz teraz ich matkę. Niech Sehanine i Selune mają cię w swej opiece. Berdusk, Mirtul 10, Rok Dolin 1375 Kapitan, któremu przekazałam list do ciebie okazał się człowiekiem na wskroś uczciwym i przekazał mi twój list. Przykro mi, że tak odbierasz mój wyjazd... jako ucieczkę. Przykro, ale rozumiem, że mężczyźnie pozostawionemu z dwójką rozbrykanych półelfich pięciolatków nie jest łatwo. Odwiedziłam Iriaebor i nie znalazłam tam zbyt wielu pomocnych dłoni. Selunici są mili, ale pochłonięci są własnymi sprawami i chociaż byłam źródłem hołdów mężczyzn - wyznawców, to jednak poradzili mi, abym wróciła do domu - z niczym. Znajduję się w Berdusku, tej perle Zachodnich Ziem Centralnych i czekam na spotkanie z kimś z Ratuszu Brzasku. Myślałby kto, że ludzie, którzy wtrącają się we wszystko, zechcą się zainteresować moją sprawą - niestety od dwóch tygodni siedzę w tawernie i tylko mam nadzieję, że ktoś zechce mnie wysłuchać. Napisałam do ojca, aby sprzedał mój posag i wypłacił ci, mój drogi, pieniądze na utrzymanie i wykształcenie naszych dzieci. Powinien też zrekompensować ci, jeśli choć trochę kocha swoje wnuki - zabrane przeze mnie klejnoty. Tak bardzo tęsknię za nimi, że prawie zapominam dlaczego wyjechałam. Ale mój dom powoli ginie. I chociaż wciaż myślę, co u nich, nie mogę zapomnieć, że są inne gwiezdne elfy, które mogą zginąć. Niestety o nie, nie upomną się nasi starsi, zdecydowani, aby pozostać w izolacji, w samotnej walce przeciwko tym... aberracjom. Proszę cię, opiekuj się naszymi dziećmi. Niech dorastają w poczucie, że chociaż ty je kochasz nad życie. Wrota Baldura, Uktar 12 Usłyszałam w Berdusku wśród kupców handlujących winem pogłoski o Serifalu, ponoć królestwie, które nagle powróciło do Faerunu. Miałam nadzieję popłynąć stąd na zachód, ale nie przewidziałam braku pieniędzy. Wszyscy żeglarze mówią o jesiennych sztormach i żądają ogromnych sum za wypłynięcie na pełne morze. Próbowałam zarobić swoim śpiewem i grą na lutni, ale jak mi powiedziano, poza tutejszym sezonem nie mam szans na zdobycie wystarczających funduszy na podróż na Gwynneth. Jeśli uda mi się zgromadzić fundusze, to popłynę do Serifalu, a stamtąd może... może dalej. Może elfka taka jak ja będzie w stanie poprosić samą królową elfów o pomoc? W końcu Sildëyuir wciąż żyje i mimo wszystko jest moją ojczyzną. Jeśli elfy byłyby, choć w połowie tak żarliwe jak te, które wybierały się do Cormanthoru, to być może jest szansa na to, że coś się zmieni. Coś musi się zmienić, by moja ojczyzna przeżyła. W ciągu kilkunastu dni, wsiądę na kogę na Aeris - taką wyspę niedaleko od Wrót. Ponoć nawet o tej porze roku cumują czasem statki, gotowe przewieźć towary do Caer Calidyrr. A stamtąd jeśli Sehanine pozwoli, pożegluję dalej. Mam nadzieję, że dzieci są zdrowe i że sam jesteś szczęśliwy, mój drogi. Mam nadzieję, że pozwolisz mi je kiedyś jeszcze zobaczyć. Ale nie mogę wrócić, nie teraz. Nie chcę przyznać się do porażki, jeszcze nie teraz. |
||||
Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Tanit diary Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||