ďťż
Tanit diary Część zabezpieczonych maili z Outlook Expresa zniknęła Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część 1 cześć Część 1 Co się dzieje w naszej Gminie A K A D E M I K I co tam się dzieje? Tenacious D - Kostka Przeznaczenia / The Pick Of Destiny CZŁOWIEK I JEGO PRZEZNACZENIE (R.Pache) "Dzieje śniegu" Część 4- Strumyk nadziei "Dzieje śniegu" Część 2- Wiejskie perypetie |
Tanit diaryRozdział 21„Pożar” (Coldsnap, centrum krainy) Jedzie druid na swym dziku. W zaspach śniegu tonie mag. Pędzi teraz śnieżnym traktem. Tuż przed sobą zamek ma. W jednej z komnat siedzi Niklaws. Arcymag tu również jest: -Tu w Coldsnapie Fryspy nie ma. Do swej matki uciekł więc. Powstał władca i oznajmił: -Sam wyruszę szukać go. Moja wina w tym, że Fryspa uciekł z bratem w końcu stąd. Lecz najsampierw do druida. Wszak to Fryspa mówił tak. Kava ma pójść w las Qulpina. ON tak kazał. Jego plan. Plan ten mówi kto tej broni musi później użyć by, Qulpin wielką klęskę poniósł. Wojnę tę wygramy my. A więc jadę póki pora. Złożę dziś wizytę mu. -Ależ panie, już nie musisz. Kava zaszedł do nas tu. Do komnaty tej wbiegł Kava: -Ratuj panie stajnię mą! Wielki pożar! Wszystko płonie! W ogniu moje dziki są! Wyjrzał Niklaws przez swe okno. Widzi gęsty, czarny dym. Więc zaiste jakiś pożar. Coś więc trzeba zrobić z tym. Przyszykował Atryd sanie. Niklaws zgrabnie do nich wszedł. Obok wozem erudyta jedzie poprzez gruby śnieg. Benek wstrzymał swój dyliżans, po czym władca rzecze mu: -Tam w oddali wielki pożar. Nie przejedzie więc twój wóz. -Jedziem zatem go ugasić! Na swym wozie zbiornik mam. Wszak do bimbru przeznaczony, ale wodę wlejem tam. Druid razem z erudytą napełnili zbiornik już. Woda zgasi owy pożar. Ruszył znowu Benka wóz. Jedzie Benek dyliżansem, obok król na saniach swych, a za nimi Kava druid na swym dziku goni ich. Dojechali wnet na miejsce. Kava z dzika swego zsiadł. Zanim zdążył coś powiedzieć, ogień tutaj właśnie zgasł. Spalił wszystko. Śnieg się stopił. Został tylko zgliszczy smród. Upadł druid na kolana. Oto na nic cały trud. Podszedł Benek do druida. Po ramieniu klepnął go: -Twej niedoli dziś zaradzim. Chodź na flaszkę do mnie w dom. -Odbuduję twoją stajnię.- Rzecze Niklaws, władca pan.- Wpierw wyruszysz w las Qulpina i wykonasz pewien plan. Dam ci wszystko czego żądasz, lecz wyruszysz jutro już. Na mym zamku bądź o świcie, nim zelżeje nocny mróz. -Ja wyruszym razem z Kavą.- Zdecydował Benek się. -Takiś dobry jest, gdyś trzeźwy.- Rzekł mu druid słowa te. Patrzy Atryd ponad zgliszcza. Oto już najwyższy czas. Hen daleko, gdzie horyzont, jest Qulpinaryjski las. Rozdział 22 „Ciężkie życie Kavy druida” (Coldsnap, las na peryferiach) Idzie Kava z erudytą. Weszli w gęsty, mroczny las. -Weszli my już tak daleko. By zawrócić, już nie czas. Kava na to nic nie mówił bo do czego wrócić mógł? Za co los go tak pokarał, tyle nieszczęść zesłał mu? Ze trzydzieści lat już temu, gdy rolnikiem jeszcze był, miał swe zboże i ziemniaki. Całkiem dobrze sobie żył. Wkrótce przyszły takie czasy, że tu zaczął padać śnieg. Szlag więc trafił Kavy zboże i ziemniaki jego też. Wybudował zatem stajnię i hodowlą zajął się. Więc hodował swe muflony. Na początku miał ich pięć. Lecz rok temu na nieszczęście mag Teferi zaszedł tu. Jemu było to pisane, by muflony wyrżnąć mu. W gruncie rzeczy dzięki niemu, Coldsnap szansę przetrwać ma. Dzięki niemu Grakus wieśniak człapską klątwę zniszczył sam. Wrócił Fryspa i powiedział, że istnieje pewna broń, dzięki której Qulpin przegra nadchodzącą wojnę swą. W Qulpinarii, w dzikim lesie szkoła tam znajduje się. Właśnie tam wędruje Kava. Jednak podjął misję tę. Czym ta broń jest tak na prawdę? Wie wyłącznie tylko ON. Lecz dlaczego tylko Kava, musiał zrobić właśnie to? Czego druid ruszył w drogę? On wszak nie chciał nigdzie iść. Niklaws zmusił go do tego, więc wyruszył z Benkiem dziś. Mówią ludzie, że mag Kava jasnowidzem wielkim jest. On na wszystko zna odpowiedź. Przyszłość ci przepowie też. Tak na prawdę wie niewiele, lecz czasami wizje ma. Tak jak wtedy w swojej stajni, gdy na sianie sobie spał. Kava stracił swe muflony. Tak musiało przecież być. Zginie również Niklaws władca, choć on dobrym królem był. Kava nową miał hodowlę: siedem dzików, słonie trzy. Po pożarze w jego stajni został tylko jeden dzik. Oto idzie erudyta. Za nim Kava, lecz nie sam. Ciągnie z sobą swój dobytek. Tuż przy sobie dzika ma. Nagle Benek w środku lasu ujrzał bardzo dziwną rzecz. Druid również to zobaczył, lecz nie wiedział co to jest. Z chaszczy wystawała rura. Biegła dalej w gęsty las. Co to robi w środku lasu? By to wiedzieć nie ma szans. Poszli wzdłuż tej dziwnej rury. W końcu nastał wielki mrok. Błądząc długo w nocnym lesie rozpalili ognisko. Gdy swój prowiant cały zjedli, na ruszt poszedł Kavy dzik. W taki oto właśnie sposób nie zostało jemu nic. Rozdział 23 „Chata w lesie” (Coldsnap, las na peryferiach) Cztery noce już minęły odkąd weszli w gęsty las. Idąc dalej wzdłuż tej rury, nagle usłyszeli trzask. Tuż przed nimi stoi chata. -Pewnie ktosik mieszka tam. Tuż zza chaty wyszedł człowiek. W dłoni swej siekierę ma. -Cóż za diabół! Uciekojmy! Zadźga nas siekierom swom! Ale Kava poszedł naprzód. Podszedł pod drewniany dom. -Niech mnie licho! Kava druid! Co ty robisz w lesie tym!? -Idę z Benkiem w las Qulpina. A co robisz tutaj ty? Człowiek zniknął w swojej chacie, lecz po chwili wyszedł z niej. Teraz w ręce dzierżył lutnię. Benek poznał kim on jest. Irwin bard wraz ze swą lutnią znalazł w lesie nowy fach. -Już nie piszę żadnych ballad. Nie mam weny twórczej wszak. -Więc leśniczym teraz jesteś. A więc tutaj jest twój dom. Po co zatem ci ta lutnia? Wszak straciłeś wenę swą. -Tutaj w lesie ćwierka ptaszek i motylek lata tu. Szybko wenę swą odzyskam. Coś napiszę wtedy znów. Do krainy zajdę wtedy, lecz warunek jeden jest. Jak tam cały śnieg stopnieje będę tam swe życie wieść. Podszedł Benek do Irwina i pytanie zadał mu: -Czym jest ta dziwaczna rura? Dzięki niej jesteśmy tu. -Za mą chatą jest źródełko. Woda bystro płynie tam. Baldun twierdził, że magiczna. Pewnie bimber na niej ma. Rurą płynie więc ta woda, lecz coś za coś mówię mu. Za to Baldun raz w tygodniu śle gotowy produkt swój. Dwie minuty nie minęły, a już Kava w chacie był. Degustował owy produkt. Irwin z Benkiem również pił. Pili razem aż do rana, a gdy zaczął męczyć kac, to wypili wszyscy „klina” i zaczęli jeszcze raz. Podniósł Benek swoją głowę. Już za oknem wstawał dzień. Tuż przy stole siedzi Irwin, a pod stołem Kavy cień. Siedząc w chacie dwa dni całe w końcu Benek mówi: -Dość! Bedziem pić, gdy wyjdziem z lasu i wypełnim misje tom! Dwa dni jeszcze druid trzeźwiał. W końcu nadszedł taki czas, Kava podniósł się spod stołu i ruszyli dalej w las. Idą zatem coraz dalej. Drzewa gęściej rosną tu. Przodem idzie erudyta, a tuż za nim Kava żul. -Ino jeszcze kilka kroków i Qulpinaryjski las! Dalej bedziem szli niedługo, lecz sie śpieszym póki czas. Kava pyta swego ziomka: -Skąd wiesz gdzie my mamy iść? -Wkrótce się wszystkiego dowiesz. Bedziem tam wszak jeszcze dziś. Rozdział 24 „Grzyb na szczycie” (Qulpinaria, las Qulpinaryjski) Teren zrobił się górzysty. Kava z Benkiem w górę szli. Tuż po prawej wielki wąwóz oraz wielkie skały w nim. Idąc coraz wyżej w górę, nagle zobaczyli coś. Tuż po prawej w tym wąwozie najwyraźniej był tam ktoś. Zeszli zatem trochę niżej, by zobaczyć jego twarz. Konno jechał jakiś człowiek. -To jest Fylfa! Zdrajca nasz! -Zaprzyj gębe, bo usłyszy no i lipe bedziem mieć. Za wąwozem jest już szkoła. Musim tam dziś dostać sie. -A więc tutaj jest ta szkoła. Skąd w ogóle ty to wiesz? -A jak myślisz? Czego mówiom żem ja erudytom jest? Wszak w Coldsnapie ja żem tylko jest człowiekiem takim co, skończył kiedyś jakąś szkołę. Mówiąc ściślej, właśnie tom. Gadał żem ci o Teferim, lecz nie gadał skąd go znam. Również chodził do tej szkoły. On najlepszy był tam z nas. Bardzo dziwny był to człowiek. Nie miał tam kolegów swych. Nie rozmawiał nigdy z nikim, a jak już, z mentorem swym. Ja rok temu dyliżansem wiózł żem go do twoich drzwi. Gdyby nie ja, twe muflony, żyłyby zapewne dziś. -To nie twoja jest w tym wina. Taki już nasz dziwny los. To musiało się wydarzyć. Ja widziałem w wizji to. -Nima w świecie żadnych wizji. Ja nie wierze w żadne sny. W przeznaczenie też nie wierze. Każdy rządzi losem swym. Kava z Benkiem idą dalej. Weszli na tej góry szczyt. Tuż przed nimi pusta przestrzeń. Rosną tylko mały grzyb. Kava podszedł sam do grzyba, by się bliżej przyjrzeć mu. Był on żółto-brązowawy. Benek również podszedł tu. -Takim czymsik sie nie najem. Z dziesięć takich trzeba by. -Właściwości ma magiczne. Po nim dobre ma się sny. Benek garnek przyszykował, druid zerwał owy grzyb. Już po chwili hulał ogień. Grzyb już w Benka garnku był. Mieli prowiant od Irwina. Nadszedł czas kolację zjeść. Benek w ręce wziął kapustę: -Zrobim bigos. Bedziesz żreć? Już wieczorem jedli bigos. -Cóż za smak i zapach ma! Dawno żem takiego nie żarł. To ten grzyb nadaje smak! W końcu noc zapadła ciemna. Zasnął Kava, Benek też. Koszmar dziwny ich nawiedził, choć to może nie był sen. Ktoś ich koniem wiózł przez pole, później ukrył w grocie gdzieś. Spali tam przez całą dobę. Nagle Benek zbudził się. Obok niego leży Kava, a tuż nad nim stoi stwór: -Witam znowu w mojej szkole. Więc widzimy się tu znów. Rozdział 25 „Eliksir” (Qulpinaria, tajna szkoła) Wiosna przyszła bardzo ciepła. Słonko znowu grzeje tu. Trawka fajnie się zieleni. Zakwitnęły kwiaty znów. Ptaszek ćwierka na gałązce, śpiewa sobie ćwir ćwir ćwir, a zajączek hasa sobie wokół drzewka kic kic kic. Lata sobie barwny motyl. Jacież, ale piękny jest! A tam dalej ze swej norki wyszedł sobie mały jeż. Po tej łące pląsa Kava, wśród zwierzątek hop hop hop. Pasie się muflonów stado, obok przeszedł bury kot. Ujrzał Kava piękną dziewkę i przypomniał sobie czas, jak za młodu razem z Benkiem i dziewkami chodził w las. Podszedł Kava do dziewuchy patrząc na jej cudną twarz. Miała takie śliczne oczka. Nagle znikła dziewka ta. Znikły ptaszki i motylki. Świat ten cały zniknął gdzieś, a na miejscu twarzy dziewki teraz krzywa gęba jest. -Witaj w naszym tajnym świecie. Spałeś tutaj cały dzień. Pójdziesz zaraz do pracowni. Sobej zaprowadzi cię. Obok trolla stoi człowiek. Kava wiedział kto to jest. Sobej, starszy syn Niklawsa. Skąd on tutaj znalazł się? Kiedyś uciekł on z Coldsnapu. Tuż po kłótni z ojcem swym. Uciekł z tego świata śniegów. Teraz mieszka w lesie tym. -Gdzie ja jestem? Co tu robię? -Jesteś w tajnej szkole mej. Ja kazałem ci przyjść tutaj. Widzę, nie zawiodłeś mnie. Syn waszego władcy- Fryspa, on powiedział ojcu to, byś wyruszył w las Qulpina i odnalazł szkołę mą. Więc ruszyłeś, bo musiałeś. Wszak to przeznaczenie twe. Coldsnap wojnę wygrać może dzięki pewnej broni twej. Tak, wyrocznia dawno temu przewidziała wszystko to. Lecz istnieje pewien sposób, by bez walki wygrać ją. Po to dzisiaj jesteś tutaj. Bronią tą eliksir jest. Tylko ty znasz recepturę, by eliksir stworzyć ten. -Skąd wiesz, że druidem jestem i że recepturę znam? -Bo obserwowałem Coldsnap. Po to byłem kiedyś tam. -Ludzie u nas powiadali, że się zjawia jakiś stwór. Zatem ty nim byłeś wtedy. Widział ciebie również król. Ja eliksir tylko jeden od trzech lat robiłem tam. Zrobię go więc również tutaj, skoro pomóc wszystkim ma. Wyszedł Kava wraz z Sobejem na korytarz w grocie tej. Szkoła mieści się w jaskini, która skryta w lesie jest. Idą mrocznym korytarzem, który w głąb jaskini biegł. Z naprzeciwka idzie człowiek. Qulpin król w ich stronę szedł... Rozdział 26 „Ostatnia wizja” (Qulpinaria, tajna szkoła) Qulpin zjawił się tu w szkole, by nakreślić wojny plan. Władca w tym zielonym stworze swego przyjaciela ma. Nie wie tylko jednej rzeczy. Troll po drugiej stronie jest. Dzięki temu, że mu ufa, ten o jego planach wie. Idzie Qulpin w stronę Kavy wraz z dowódcą swoich wojsk. Druid schował się w pracowni. Tutaj już bezpieczni są. Patrzy Kava do kociołka, gdzie bulgocze jakaś ciecz. Wtem się zaczął zastanawiać, po co ten eliksir jest. Druid robił swój eliksir, by podnosił bimbru moc. Jak on wygrać ma tę wojnę? Czy możliwe jest więc to? Kava spytał się Sobeja: -Po co dzisiaj jestem tu? Mogłem zrobić go w Coldsnapie. Wszak gotowy byłby już. -W Qulpinarii, w naszym lesie, jest tu pewna taka rzecz, która wzmocni twój eliksir i wydajność zwiększy też. Druid doszedł sam do wniosku czym ten składnik pewnie był. To ten grzyb przez który Kava o dziewuchach wczoraj śnił. Miesza druid w swym kociołku rozmyślając nad tym, że do Coldsnapu już nie wróci. Tu zakończy życie swe. Już pogodził się z tą myślą, gdyż rok temu wizję miał. Przez ostatnią w życiu wizję, z czegoś sobie sprawę zdał: Nie oszukasz przeznaczenia. Los twój napisany już. Choć uciekasz się w marzenia, nie uciekniesz nigdy mu. Gdy rok temu mag Teferi przyszedł pod druida drzwi, nie chciał mówić wędrowcowi w jaki sposób sprawić, by wrócił Fryspa, gdyż już wiedział, że to wkrótce stanie się. Powie Fryspa ojcu żeby, posłał Kavę w misję tę. Tego druid się obawiał. O tym była wizja ta. Gdy się zjawi w Qulpinarii, śmierć go spotka wtedy tam. Mimo tego Kava druid u Qulpina w lesie jest. Stracił wcześniej swój dobytek. Czy też straci życie swe? Oto minął cały tydzień odkąd Kava mieszka tu. W końcu przyszła taka pora, by eliksir dojrzał już. Poszedł Kava wraz z Sobejem tuż nad wąwóz w miejsce gdzie rosną grzyb na góry szczycie niedaleko szkoły tej. Oto rośnie jeszcze jeden. A więc stało się już to. Druid spełnił swe zadanie. Już wypełnił misję swą. Spojrzał Kava w dół wąwozu w stronę tych największych skał. Pośród nich, wśród swojej armii, Qulpin władca sobie stał. Naprzeciwko tego władcy stoi również inny król. Niklaws, wielki pan Coldsnapu również jest w wąwozie tu. Rozdział 27 „W skalnym wąwozie” (Qulpinaria, las Qulpinaryjski) Patrzy Niklaws na Qulpina, który przed nim teraz stał. Wspomniał sobie słowa Kavy, co jak zwykle rację miał: „Widzę panie, widzę ciebie, na przeciwko Qulpin pan. Stoi razem ze swą armią, lecz ty, panie jesteś sam.” Oto doszło do spotkania w Qulpinarii, w lesie tym. Jest tu również owy Fylfa, który kiedyś błaznem był. Oto jest tu też Erathi, co na czele armii stał. Tuż przy szkole, za wąwozem swe ćwiczenia z wojskiem miał. -Niklaws, wielki pan Coldsnapu przybył dzisiaj do nas tu. Czyżby zgubił się w tym lesie, czy doskwierał jemu mróz? -Szukam tutaj syna mego, co na imię Fryspa ma. Skoro jest tu matka jego, również on być musi wszak. Niklaws słyszy tętent kopyt. Ktoś na koniu tutaj gnał. Oto przed nim się zjawiła ta kobieta, którą znał. -Czyżbyś szukał swego syna? Czyżby uciekł również on? Ja wiedziałam, że tak będzie. Popełniłeś wielki błąd. Miałeś żonę, dwójkę dzieci, teraz już zostałeś sam. Kto po tobie odziedziczy tron królewski w zamku tam? -Z tym problemu wszak nie będzie.- Rzecze Qulpin żonie swej.- Ja przyłączę ten ich Coldsnap wkrótce do krainy mej. -Wioski Czarnej nie zdobyłeś, to jak zdobyć Coldsnap chcesz? Już od dawna wiem, że pragniesz w końcu mą krainę mieć. -Owszem, razem o tym wiemy. To już napisane jest, gdyż wyrocznia dawno temu przewidziała wojnę tę. Wojna ta zaiste będzie. Wygram ją zapewne ja. Coldsnap swojej armii nie ma, a ja przecież armię mam. -Tylko jedno mnie tu dziwi. Skoro nie mam armii swej, czego zatem jeszcze Coldsnap nie jest częścią ziemi twej? Qulpin na to znał odpowiedź, lecz powiedzieć nie mógł mu, gdyż na drodze do zwycięstwa stoi pewien problem tu. Niklaws ryknął gromkim śmiechem i powiedział jemu tak: -Przyznaj lepiej, że się lękasz, że znów przegrasz bitwę wszak. -Nie w tym rzecz jest, lecz powiadam, już niedługo przyjdzie dzień, kiedy razem ze swym wojskiem wejdę do krainy twej. Niklaws znowu ryknął śmiechem, po czym mu powiedział to: -Będziesz musiał więc mnie zabić, by krainą władać mą. Qulpin wsycił czarną manę. Niklaws przestał już się śmiać. Czy zabije go już dzisiaj? Król już zaczął się go bać. Oto znowu wizja Kavy się spełniła również tu. Niklaws, wielki pan Coldsnapu, nie przemówi więcej już. Rozdział 28 „W drogę powrotną” (Qulpinaria, tajna szkoła) Stoi troll wraz z erudytą patrząc w przeźroczystą ciecz. Ten eliksir musi przecież tu znaczenie jakieś mieć. Do pracowni wkroczył Kava. Więc nadeszła chwila ta. Troll napełnił fiolki płynem, po czym druidowi dał. Jedną schował do kieszeni, drugą za pazuchę swą. Wróci z nimi do Coldsnapu tak jak przyszedł drogą tą. -Ja zostanę w Qulpinarii.- Rzecze Benek Kavie tak.- Będę uczył tutaj w szkole. Uczyć zawsze chciałem wszak. Wspomniał druid słowa Benka powiedziane w lesie tym: „Nima w świecie żadnych wizji.” „Każdy rządzi losem swym.” Może miał tu jednak rację. Może to był zwykły sen. To nie były żadne wizje, mimo iż spełniały się. Więc wyruszy znowu w drogę poprzez ten Qulpina las. Wraz z nim pójdzie również Sobej. Stwierdził, że na powrót czas. Przeszli razem korytarzem, po czym wyszli z groty już. Z naprzeciwka szedł Erathi, który stanął mówiąc mu: -Jesteś Kavą. Czy to prawda? Ktoś o tobie mówił mi. Tak, ty musisz być druidem. Co ty robisz w miejscu tym? Wnet Erathi wspomniał sobie jak to Fylfa mówił mu o druidzie, przez którego musiał stamtąd wrócić tu. Skoro oto stoi przed nim tuż przy tajnej szkole tej, musi z trollem mieć układy. Druid przecież wrogiem jest. Co wspólnego mają druid oraz ten zielony troll? Wtem Erathi nagle pojął, że w sojuszu razem są. Rzucił Kava się w ucieczkę, lecz Erathi szybszy był. Chwycił Kavę za ramiona, po czym sztylet w jego wbił. Sobej pędzi znów do szkoły, lecz tuż za nim nie biegł nikt. W końcu znalazł tu mentora, co magiczny napój pił. -Wiem, co zaszło przed mą szkołą. Szybko, póki jeszcze czas, trzeba Kavę wnieść do środka. Jeszcze żyje. Szczęście ma. Szkoła nie jest już bezpieczna. Qulpin prawdy dowie się. Wnet Erathi tutaj wróci. Pierwej weźmie wojsko swe. -Co ze szkołą będzie zatem? -O mą szkołę zadbam ja. Mam w zanadrzu broń potężną, lecz też zginę wtedy wszak. Wtedy Benek przejmie szkołę, gdyż zostaje w szkole tu. Ty zaś musisz wsiąść eliksir i wyruszyć w drogę już. Oto ruszył Sobej w drogę poprzez ten Qulpina las. Biegnie teraz leśną ścieżką. Musi zdążyć tam na czas. Nie obchodzi go eliksir, który niesie z sobą dziś. Skoro ojciec już nie żyje, może teraz królem być. Rozdział 29 „Ostatnie poświęcenie” (Qulpinaria, las Qulpinaryjski) Leży Kava w miejscu, w którym po raz pierwszy ujrzał go. Tak jak wtedy, gdy tu przybył, nad nim stoi owy troll. Wtem zrozumiał swoje błędy. Szkoda, że dopiero dziś. Gdyby zjawił się tu wcześniej, mógłby może Niklaws żyć. Kava stracił swe muflony tylko przez egoizm swój i nie zjawiłby się tutaj, gdyby dom nie spłoną mu. Gdy namówił Fryspa ojca, by to Kava ruszył w las, ojciec syna wtem wysłuchał twierdząc, że syn rację ma. Kava nie chciał nigdzie ruszyć. Wolał bimber w stajni pić. Gdyby nie ten nagły pożar, kto eliksir zrobiłby? Dopił troll magiczny napój, po czym krótko rzecze mu: -Oto przyszła na mnie pora, lecz ja wrócę jeszcze tu. Idzie ciemnym korytarzem, a gdy wyszedł w końcu stąd, uniósł nagle się w powietrzu, będąc tuż nad szkołą swą. Lewitował nad drzewami zaraz obok szkoły swej. W końcu wzleciał nad ten wąwóz obok wielkiej góry tej. W tajnej szkole, w korytarzu, słychać głuchych kroków stuk. W stronę Kavy zmierza człowiek, lecz on nie jest uczniem tu. Druid słyszy echo kroków. Niczym hałas w uszach brzmi. Zamknął druid swoje oczy, gdyż zmęczony był już dziś. Hałas bardziej się nasilał. Nie wytrzyma więcej już. Zaczął Kava głośno krzyczeć. Nikt nie pomógł jednak mu. Wije druid się w męczarniach modląc się o życia kres. Ból opętał go całego. To już pewnie koniec jest. Oto zjawił się ten człowiek. Teraz obok Kavy stał. Spojrzał w Kavę jak na śmiecia, który teraz z łóżka spadł. Przyszedł dzieło swe dokończyć. Czekał na to aż do dziś. Lata dwa minęły odkąd widział się ostatnio z nim. Tuż w wąwozie obok szkoły słychać tętent kopyt znów. Pędzi armia Qulpinarii jak z koszmarnych, mrocznych snów. Gdy się zjawi tam na górze, przyjdzie rychły szkoły kres. Lewituje troll w powietrzu przyglądając temu się. Korzystając ze swej mocy, obluzował wielki głaz, który turla się w wąwozie miażdżąc ludzi cały czas. Lecz Erathi pędzi dalej. Za nim armia jego gna. A więc troll już nie ma wyjścia. Już nadeszła pora ta. Wylądował przed Erathim słysząc wokół kopyt stuk. Zamknął teraz swoje oczy, po czym wielki powstał huk. Wstrząsnął ziemią wielki wybuch. Zdziesiątkował armię tę. W górę wzleciał mały płomyk. Z ciała trolla wyrwał się. Rozdział 30 „Światełko w mroku” (Qulpinaria, las Qulpinaryjski) Na tle wieczornego nieba widać mały, jasny punkt. Świeci płomyk bladym światłem u wąwozu skalnych stóp. Ten, kto przeżył, biegnie teraz byle jak najdalej stąd. Lecz niewiele ich zostało. Ci, co żyją w szoku są. Leci płomyk coraz wyżej. Zlał się w nieba czarną toń. Leci w stronę skalnej groty. Wokół czuje śmierci woń. Wnet na ścianach w korytarzu jasny się pojawił blask. Leci płomyk korytarzem pewnie już ostatni raz. Teraz zjawił się w tym miejscu w którym druid leżał sam. Więc to była jednak wizja. Więc to druid rację miał. Płomyk świecąc coraz słabiej, już wyleciał z groty tej. Leci w głąb gęstego lasu. Tam jest jego drogi cel. Leśną ścieżką pędzi Fylfa, który konno w mroku gnał. Więc ucieka z miejsca zbrodni. Jeszcze krew na rękach miał. Przed nim biegnie pewien człowiek, który również w szkole był. W ręku trzymał jakiś przedmiot. Teraz go w kieszeni skrył. Człowiek w końcu się zatrzymał. Fylfa również zrobił to. Poznał w nim Niklawsa syna. Nieraz w zamku widział go. -Czy już wracasz do Coldsnapu? Tak ci było u nas źle? Pierwsze oddasz mi eliksir co w kieszeni leży twej. Sobej sięgnął do kieszeni, po czym oddał fiolkę mu. -Nie obchodzi mnie on wcale. Niechaj zatem będzie twój. Fylfa chwycił przedmiot w ręce i obejrzał fiolkę sam. -A więc druid prawdę mówił, nawet jak majaczył tam. Fylfa podniósł rękę w górę i rozluźnił palce swe. Fiolka z ręki mu wypadła i eliksir wylał się. Wątły płomyk leci dalej ku krainy ziemi kres. Za granicą Qulpinarii tam szeroka droga jest. Wzdłuż niej pędzi inny człowiek. Ku wsi Czarnej zmierza trakt. Oto Atryd pędzi do wsi. Pewnie uciec pragnie wszak. Więc ucieka przed tą wojną, której czas tak bliski jest. Ujrzał Atryd pustą przestrzeń. Oto las już skończył się. Przy granicy stoi pole. W nim głęboki, długi rów. Kiedyś szalał tutaj ogień. Mag Teferi zginął tu. A więc jest już we wsi Czarnej ten wybitny w kraju mag. Skoro on też z kraju uciekł, kto obronić Coldsnap ma? Oto w końcu przyszła pora. Qulpin dobrze o tym wie. Wnet się zjawi w mroźnym kraju, by powiększyć ziemie swe. Teraz nie ma już odwrotu. Coldsnap swoją szansę miał. Jedno może tutaj pomóc: Tylko szczęście. Płomyk zgasł. |
||||
Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Tanit diary Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||