ďťż
Tanit diary
Część zabezpieczonych maili z Outlook Expresa zniknęła
Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część 1
cześć
Część 1
Co się dzieje w naszej Gminie
A K A D E M I K I co tam się dzieje?
WIEJSKI TUNING
wiejskie jajka
Grać aby wygrać - perypetie biednego studenta
"Dzieje śniegu" Część 4- Strumyk nadziei
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gabrolek.opx.pl

  • Tanit diary

    Rozdział 11
    „Ogniem i mieczem”
    (Wieś Czarna, posesja Człapa)

    We wsi Czarnej stał się wodzem.
    Będzie pora, będzie czas,
    by uzyskać dosyć mocy
    i zwyciężyć jeszcze raz.

    „Dzielnie toczył on swe boje.
    Qulpin nie dał rady mu.
    Grakus walczył heroicznie.
    To wódz wiejski- guru mój!

    Swym magicznym berłem walczy.
    Wódz pokona wszystkich was.
    To wojownik najdzielniejszy,
    to bohater- Grakus nasz!”

    Tak to o nim mówią ludzie.
    Czy to wszystko prawdą jest?
    -To są brednie! To są kłamstwa!-
    Ktoś wykrzyczał słowa te.

    Grakus na to jemu rzecze:
    -A kim niby jesteś ty?
    Takiś hardy? Stój i walczmy
    tu na Człapa polu tym.

    Nakrom wiejski nekromanta.
    On powiedział o nim to.
    A więc będą dzisiaj walczyć,
    by wykazać rację swą.

    Wieś Grakusa zwie się Czarna.
    Jest to bardzo duża wieś.
    Jest oberża, jest remiza,
    krowa, kura, Człap i gęś.

    -Czym jest Człap?- Pytali ludzie.
    -Jest to stwór.- Powiadał król.-
    Chodź podobny do człowieka,
    gębę ma jak dziki troll.

    Na wsi skraju stoi pole.
    Tutaj Człap posadził bób.
    Jest tu Grakus oraz Nakrom.
    Na tym polu stoczą bój.

    Dobył Grakus klingi miecza.
    Chciał już zadać pierwszy cios,
    ale Nakrom w odpowiedzi
    wzbudził w sobie czarną moc.

    Opanował umysł wodza.
    Grakus stracił trochę sił.
    Kontrolując umysł wodza,
    Nakrom własny miecz mu wbił.

    Nakrom stracił dużo many
    więc opuścił jego mózg.
    Chociaż Grakus ciężko ranny
    zdołał krzywdę zrobić mu.

    Wyjął swe magiczne berło
    w którym drzemie wielka moc
    i wydobył z niego manę,
    po czym wykorzystał ją.

    Posłał dwie ogniste kule.
    Jedna uderzyła w cel.
    Drugą zdołał Nakrom odbić
    używając mocy swej.

    Nieopodal stoi szałas.
    Toż to Człapa „pałac” jest.
    Kula ognia w niego wpadła.
    Musi nowy zrobić więc.

    Mimo tego dzielny Grakus
    niema siły walczyć już.
    Nekromanta wygrał walkę
    oraz zabrał berło mu.

    Po tej walce wódz nieszczęsny
    oddał Nakromowi wieś.
    Teraz Nakrom tutaj rządzi.
    Teraz Nakrom wodzem jest!

    Grakus stracił również dwór swój.
    Nekromanta mieszka tam.
    Wielka hańba dla Grakusa,
    gdyż z Nakromem przegrał sam.

    We wsi Czarnej niespokojnie.
    Ludzie krzyczą: -Przegrał pan!
    Co to będzie? Co to będzie?
    Nakrom biedę ześle nam!

    Bieda we wsi była zawsze.
    Pewnie nadal będzie tu.
    A co przyszłość nam przyniesie?
    Nie wie nawet nowy wódz.

    Rozdział 12
    „Wędrowiec”
    (Coldsnap, góry na peryferiach)

    W dół strumyka idzie człowiek.
    Mieszkał w górach cały rok.
    Przeszedł przez głębokie zaspy,
    po czym ujrzał jego wzrok:

    Widzi oto tę krainę
    w której wiecznie leży śnieg.
    Przez krainę biegnie wąwóz.
    W nim ta rzeka ma swój bieg.

    A więc zatem tak wygląda
    Coldsnap- dawny jego dom.
    Wspomniał sobie stare czasy,
    bardzo dawną przeszłość swą.

    Teraz właśnie tu powrócił.
    Znowu tutaj znalazł się.
    Może przyjdą takie czasy,
    że stąd zniknie cały śnieg.

    Jednak kiedy to nastąpi?
    „Gdy nadejdzie wojny kres.”-
    Tak rzekł kiedyś jego mentor.-
    „Wpierw ty stracisz życie swe.”

    Oto stanął mag Teferi,
    a tuż przed nim mroźny świat.
    Czarną szatą targa wicher.
    W mrocznych oczach mieszka strach.

    „Kava druid wie co czynić,
    by powrócił Fryspa znów.
    To niezbędny jest element,
    by się plan mój spełnić mógł.”-

    Mentor rzekł też takie słowa.
    Jaki cel ma jego plan?
    By się oto mroźny Coldsnap
    znowu dawnym krajem stał.

    Fryspa tutaj jest niezbędny
    i wędrowiec wie też to,
    więc dlatego znów wyruszył
    w tą kolejną podróż swą.

    Więc wędruje mag Teferi
    przez krainy gruby śnieg
    wyznaczając jeszcze jeden
    nowy swej wędrówce bieg.

    Idzie dalej wzdłuż tej rzeki.
    W końcu ujrzał jakiś dom.
    Przez posesję płynie rzeka.
    Obok jacyś ludzie są.

    Jeden z mężczyzn wskoczył na wóz.
    Już chciał jechać wozem swym,
    lecz wędrowiec go zatrzymał,
    by go podwiózł wozem tym.

    Wskoczył mag Teferi na wóz,
    lecz uczucie dziwne miał,
    że już widział gdzieś tych mężczyzn,
    że ich skądś już jednak znał.

    Lecz nie myślał o tym więcej.
    Wóz pojechał drogą tą.
    Oto jedzie mag Teferi,
    by wypełnić misję swą.

    -Czy tu mieszka jakiś druid
    co na imię Kava ma?
    -A no mieszka u nas taki.
    Zaraz bedziem właśnie tam.

    Wieze bimber, chcysz pan troche?
    Dzisiaj kumpel pędził go.
    Mag Teferi mu odmówił
    i odstawił flaszkę w kąt.

    -Kava druid mo muflony.
    Całe stado bedzie ich.
    Lecz dla niego to za mało,
    więc hodowlę zwiększa dziś.

    Bedo dziki, bedo słonie,
    pewnie wnet założy ZOO.
    A dlaczego te zwierzaki?
    Otóż widzisz panie, bo...

    Lecz wędrowiec go nie słuchał.
    Jadąc dyliżansem tym,
    patrzył na ogromy zamek,
    który obok rzeki był.

    Mag pamiętał wciąż to miejsce,
    choć miał kilka tylko lat,
    gdy opuścił tę krainę
    i wyruszył w wielki świat.

    Rozdział 13
    „Ultimatum nekromanty”
    (Wieś Czarna, wiejska oberża)

    Tu w oberży na wsi Czarnej
    już od rana tłok i gwar.
    W końcu piwo tu dowieźli,
    a więc pełny jest dziś bar.

    Niepojęte, co się dzieje
    na wsi dziś w oberży tej.
    -Pani Stefo, pani barman,
    piwo nam wieśniakom lej!

    Więc Stefania oberżystka
    krząta się za barem tu.
    Pół wsi Czarnej dziś się zeszło.
    Jest zajęty każdy stół.

    Tuż przy barze siedzi Vicher.
    To byłego wodza syn.
    Przed nim stoi kufel piwa.
    Pewnie znów na krechę był.

    To nie pora się zamartwiać.
    To nie pora płakać też,
    skoro takie wielkie święto,
    skoro piwo tutaj jest!

    Pije Vicher, suszy kufel,
    lecz niebawem skończy się.
    Ale to nic, bo jak zawsze,
    krecha druga jest, się wie.

    Była krecha, była druga,
    jest też trzecia oraz czwarta.
    Vicher siedzi już przy piątym.
    Faza ciężka go ogarnia.

    A wtem nagle jak strzał z procy,
    Nakrom do oberży wbiegł.
    Gdy zobaczył co się dzieje,
    takie oto słowa rzekł:

    -No wieśniaki, wiejskie żule,
    koniec tej imprezy tu!
    We wsi mojej być nie będzie,
    ani jeden nędzny żul!

    Oberżystka, jego matka,
    Nakromowi mówi tak:
    -Jeśli będziesz gadać głupstwa,
    kiedyś chycisz w końcu w twarz.

    Dzięki żulom okolicznym,
    dzięki nim istnieje sklep.
    Od wieśniaków, wiejskich chłopów
    główny tutaj utarg jest.

    -I co z tego?!- Krzyczy Nakrom.-
    Człap to trącał pewna rzecz!
    Jak się komuś nie podoba,
    ruszyć zady czas stąd precz!

    Wśród wieśniaków poruszenie.
    -Tak nie może przecież być!
    We wsi Czarnej, w tej oberży,
    browar tutaj zawsze był!

    W odpowiedzi powstał Vicher.
    Chodź pijany był jak szpak,
    wnet ogarnął co się dzieje,
    podniósł głowę, mówiąc tak:

    -Hej ludziska, wiejskie ziomy!
    Rewolucji nadszedł czas!
    Trza obalić reżim wodza
    i przywrócić dawny ład!

    -Lecz jak tego dokonamy?-
    pyta pewien wieśniak Zbych.
    -Ano oto przy pomocy,
    pewnych informacji mych.

    Vicher zniżył głos do szeptu
    i barmance Stefie rzekł:
    -Nakrom musi wieś opuścić.
    Powiedz mu, by poszedł se.

    Zrób to, bo dziś wszystkim powiem,
    że innego syna masz.
    Oprócz tego tu Nakroma,
    twoim synem jest też... Człap!!!

    -Och nie! Proszę! Wszystko zrobię,
    zrobię wszystko to co chcesz,
    tylko nie mów już nikomu,
    bo to wstyd i hańba jest!

    Tak więc oto biedna Stefa,
    ciężki problem teraz ma.
    Jak zapobiec skandalowi,
    oraz chronić Nakroma?

    Rozdział 14
    „Szaleństwo wędrowca”
    (Coldsnap, posesja Kavy)

    Oto idzie mag Teferi.
    Wokół niego śnieg i lód,
    a tuż przed nim jakieś wrota.
    Czy to pałac jest, czy gród?

    Wrota nagle się otwarły
    i wędrowiec ujrzał go.
    Przed nim stoi dziki muflon.
    Poczuł jego ostry swąd.

    Wrota za nim się zamknęły,
    po czym nastał wielki mrok.
    Kogoś słyszy. Ktoś nadchodzi.
    Słyszy każdy jego krok.

    -Czy ty jesteś Kava druid
    i treser muflonów też?
    Czy to twoje słyszę kroki?
    Jeśli tak, to pokaż się!

    W odpowiedzi pojaśniało.
    Mag Teferi ujrzał twarz.
    -Tak, to ja żem jest tym Kavą.
    Pewnie ty, Teferi mag.

    -Ponoć wiesz co trzeba uczynić,
    by powrócił Fryspa znów.
    Kava wiedział, lecz miał powód,
    by nie mówić o tym mu.

    Teraz właśnie wspomniał sobie
    zeszłoroczny dziwny sen.
    -Ja nie powiem. Ja nic nie wiem.-
    Zaczął druid bronić się.

    To nie sen był, lecz to wizja.
    Wie co się wydarzy tu.
    Wie też druid co się stanie
    jeśli dzisiaj powie mu.

    Mag Teferi jednym gestem
    rzucił Kavą w stajni kąt,
    po czym zabił trzy muflony.
    By powiedział, zmusi go.

    „Kava musi ci powiedzieć,
    bo bez tego ani rusz.”
    Wsycił mag ponownie manę,
    po czym zabił kilka znów.

    Druid wiedząc co się stanie
    mimo wszystko bronił się.
    Wydał rozkaz do ataku.
    Oto muflon wkroczył w grę.

    Zaszarżował muflon wściekle,
    lecz wędrowiec refleks miał.
    Zrobił unik, po czym szybko
    rzucił znów złowieszczy czar.

    Przeżył tylko jeden muflon.
    Kava z płaczem mówi mu:
    -Błagam, nie zabijaj jego.
    Fryspa już nie wróci tu.

    Mag Teferi nie chciał tego,
    ale musi zrobić to.
    Poległ więc ostatni muflon.
    Kava stracił wszelką broń.

    -No więc dobrze, niech już będzie,
    nie zabijaj tylko mnie!
    Wiem co czynić, by odwrócić
    skutki człapskiej klątwy tej.

    -Musisz znaleźć ojca Człapa
    i nakłonić jego by,
    przyznał się do swego syna
    mimo iż to wielki wstyd.

    Musi zrobić to publicznie.
    Wtedy klątwa straci moc.
    Fryspa stanie się człowiekiem,
    gdy przeminie druga noc.

    Udaj się zatem do Czarnej,
    więc zawędruj do wsi tej,
    lecz powiadam ci wędrowcze,
    jeszcze zobaczymy się.

    Wyszedł mag Teferi na dwór.
    Poczuł tej krainy chłód.
    Nigdy więcej tu nie wróci,
    gdyż nie zdąży pewnie już.

    Oto znowu mag Teferi
    opuścił swój dawny dom.
    Wywędrował więc z Coldsnapu
    idąc dalej w drogę swą.

    Rozdział 15
    „Przyczyna ucieczki Pirokeza”
    (Wieś Czarna, pałac Nakroma)

    Stoi Vicher przy remizie.
    Obok niej oberża jest.
    -Chyba pójdę na browara.
    Owszem tak, napiję się.

    Idąc w stronę tej oberży
    wnet przypomniał sobie fakt:
    Nakrom wieśniak chędorzony,
    cały browar w rynsztok wlał.

    -Człap go ryćkał.- Stwierdził Vicher
    i popatrzył w siną dal,
    a na skarpie hen wysoko,
    pałac jego sobie stał.

    Jest to pałac bardzo stary.
    Stoi tu od dwustu lat.
    W tym pałacu mieszka Nakrom.
    Kiedyś mieszkał Grakus pan.

    Jest tu pełno korytarzy.
    Jest ich w bród. A może nie?
    Może jest ich jeszcze więcej?
    Któż to takie rzeczy wie?

    Jeden z owych korytarzy,
    jeden z tych co długie są,
    prowadzi wprost do pokoju.
    Jest tu Nakrom z matką swą.

    Stefa rzecze Nakromowi:
    -No i doigrałeś się.
    Te wieśniaki, wiejskie żule
    chcą pozbawić tronu cię.

    -Człap ich lizał!- Krzyknął Nakrom.-
    Teraz rządzę tutaj ja!
    -Ty się z Człapa nie nabijaj,
    bo ten ktoś to jest twój brat!

    Tak, niestety jest to prawdą,
    lecz to tajemnica jest.
    Gdzieś rok temu nasz Pirokez
    w tego stwora zmienił się.

    -Ysz! On durny!- Krzyknął Nakrom,
    po czym dostał liścia w twarz.
    -Już mówiłam, nie mów głupot.
    Teraz więc za swoje masz.

    Nie w tym rzecz jest. On stąd uciekł,
    gdyż się ponoć boi mnie.
    On za swoje też już dostał
    kiedy do wsi wrócił się.

    Wrócił szybciej niż myślałam,
    no bo tam go nie chciał nikt.
    Teraz właśnie ma nauczkę,
    by nie podskakiwać mi.

    Odszedł Nakrom w stronę okna,
    by nie dostać drugi raz.
    Zachowując tą odległość,
    spytał matkę o co chciał:

    -Czy ktoś jeszcze wie o Człapie,
    że to coś to jest mój brat?
    -Owszem, wie to pewien wieśniak.
    Syn Grakusa prawdę zna.

    Kazał mi powiedzieć tobie,
    żebyś sam opuścił wieś.
    Jak to zrobisz, nie rozpowie,
    że to brat twój bliźniak jest.

    Czasy ciężkie wnet nadejdą.
    Pewnie tajemnica ta,
    już nie będzie tajemnicą.
    Będą ją wieśniacy znać.

    Lecz nie przejmuj się plotkami.
    Nie ma sensu wstydzić się.
    Pokaż wszystkim kto tu rządzi,
    kto tu we wsi panem jest.

    Pewnie będziesz musiał walczyć,
    by utrzymać władzę swą,
    choć już wiedzą ludzie dobrze,
    że posiadasz wielką moc.

    Wszak to będzie prosta sprawa.
    A dlaczego? Wiesz to sam.
    No bo we wsi naszej niema
    kogoś, kto ci radę da.

    A tym czasem leśną drogą,
    ku wsi zmierza pewien ktoś.
    By pokonać nekromantę
    pewnie ma on mocy dość.

    Rozdział 16
    „Decyzja Grakusa”
    (Wieś Czarna, wiejska oberża)

    Tuż przy barze siedzi Grakus.
    Rana zagoiła się.
    Skoro już tu niema piwa,
    oranżadę pije więc.

    Rozmyślając nad swym losem
    wnet wymyślił pewną rzecz.
    Upił szyjkę oranżady,
    oberżystce Stefie rzekł:

    -Tak nie może być już dłużej.
    Muszę znowu wodzem być,
    gdyż wieśniaki go nie lubią.
    Chcę znów walczyć z synem twym.

    -Och Grakusie, usz ty durny!
    Po co znowu walczyć chcesz?
    Dobrze wiesz, że Nakrom syn mój
    lepszy przecież w walce jest.

    -To są brednie oraz kłamstwa.
    Ja chcę walczyć jeszcze raz.
    Podczas tej ostatniej walki,
    Nakrom syn twój farta miał.

    -Ty o farcie mi tu nie mów.
    To dla ciebie wielki wstyd,
    gdyż w tej całej waszej walce
    tam przewagę miałeś ty!

    Wprowadziłeś mego syna
    w jeden bardzo duży błąd.
    Gdyby nie on, znacznie szybciej
    straciłbyś więc berło to.

    Syn mój myślał, że to przegra.
    Ty wszak miałeś berło swe.
    Nakrom myślał, że ty myślisz
    i że wygrasz walkę tę.

    -Ja swej walki się nie wstydzę.
    Wstydzić może się twój syn.
    Nakrom walcząc nieuczciwie
    dźgnął mnie wtedy mieczem mym.

    -Swego miecza w to nie mieszaj.
    Ja tam dobrze znam twój miecz.
    -A o którym mieczu mówisz?
    Bo on przecież nowy jest.

    Powiem tylko jeszcze jedno.
    Dobrze, że to nie mój syn,
    bo bym spalił się ze wstydu,
    gdyby się okazał mym.

    Wolałbym mieć syna Człapa,
    choć tak szpetny z gęby jest,
    niż bym jeszcze kiedykolwiek
    miał z Nakromem spotkać się.

    Nagle drzwi się otworzyły
    i przy barze stanął wódz:
    -Witaj matko, dawaj utarg
    i na chatę rychło wróć.

    Nakrom podszedł do Grakusa,
    po czym w oczy spojrzał mu.
    Grakus patrząc na Nakroma
    flaszkę oranżady stłukł.

    -Oto jest nasz król i władca.
    Niech poczeka matka twa.
    Najpierw sobie pogadamy,
    gdyż do ciebie sprawę mam.

    -Nie mam czasu na głupoty.
    Gadaj szybko czego chcesz,
    no bo teraz we wsi mojej
    niebezpiecznie bardzo jest.

    Stoją ludzie przy remizie
    i spiskują przeciw mnie.
    Chamy jedne, wredne wsioki.
    Chcą mnie wywieźć ze wsi mej.

    -A no widzisz. To jest problem.
    Nikt nie kocha tutaj cię.
    Oni jednak mają rację.
    Musisz ze wsi wynieść się.

    -Ja wiedziałam że tak będzie.
    W końcu tak musiało być.
    Będziesz musiał synu walczyć,
    byś mógł dalej tutaj żyć.

    -Owszem, rację ma twa matka.
    Oto ja wyzywam cię.
    -No cóż dobrze, niech tak będzie.
    Przyjmę znów wyzwanie twe.

    Rozdział 17
    „Cisza przed burzą”
    (Wieś Czarna, posesja Człapa)

    Lezie Człap po wiejskiej drodze.
    Czmycha przed nim każdy pies.
    Zaszedł w końcu na swe pole.
    Oto Człap u siebie jest.

    W chaszczach stoi nowy szałas,
    obok rośnie jego bób,
    a tam dalej stoi gnojnik.
    Wszędzie tu panuje smród.

    Za szałasem wsi granica.
    Na granicy stoi ktoś.
    To Teferi, mag wędrowiec
    zawędrował na wieś tą.

    Idzie mag Teferi drogą,
    którą właśnie przyszedł Człap.
    Z naprzeciwka biegnie wieśniak
    co na imię Vicher ma.

    -Panie, wróć pan na granicę.
    Zaraz chryja będzie tu!
    Szybko panie nazad idźmy.
    Zaraz tu przybędzie wódz!

    Będzie walczył z moim ojcem.
    Ojciec mój odzyska tron.
    Znowu będzie wodzem we wsi.
    Nakrom wsiok odejdzie stąd.

    Mag Teferi razem z Vichrem
    poszli nazad drogą tą.
    Powrócili na granicę,
    walkę tę obejrzeć chcąc.

    Widzi mag Teferi Człapa
    jak po polu krząta się.
    Wnet przypomniał sobie po co
    tak na prawdę tutaj jest.

    -Szukam ojca tego Człapa,
    by powiedzieć jemu że,
    tylko on jest w stanie sprawić,
    by Człap znów przemienił się.

    Vicher rzecze Teferiemu:
    -No to panie problem masz,
    no bo kto jest ojcem Człapa,
    tego nie wie żaden z nas.

    -Pewnie ja się już nie dowiem.
    To zadanie twoje jest.
    Proszę zatem cię o jedno,
    lecz nie możesz zawieść mnie.

    Musisz znaleźć jego ojca
    i powiedzieć jemu by,
    przy remizie w centrum wioski
    mówił, że to jego syn.

    Musi zrobić to publicznie.
    Wtedy klątwa straci moc.
    Człap odzyska dawny wygląd,
    gdy przeminie druga noc.

    Vicher zrobił krok do tyłu,
    gdyż przestraszył Człapa się.
    Właśnie idzie tu w ich stronę.
    Co on może od nich chcieć?

    Sądząc po tym, że szarżuje
    i motykę w ręku ma,
    chce wystraszyć stąd intruzów,
    gdyż to jego pole wszak.

    Vicher uciekł w stronę lasu,
    lecz Teferi został tu.
    Wsycił manę, by się bronić,
    lecz nie zrobić krzywdy mu.

    Użył czaru lewitacji.
    Człap w powietrzu uniósł się
    i poleciał pod sam pałac
    co Nakroma domem jest.

    Oto stoi więc Teferi
    na tym polu w tejże wsi.
    Tutaj Grakus z nekromantą
    będą walczyć jeszcze dziś.

    Od granicy idzie Grakus.
    Kroczy dumnie w szacie swej.
    Już gotowy na zwycięstwo.
    Już do walki gotów jest.

    Zachód słońca już się zbliża.
    Wiejską drogą idzie on:
    Nakrom władca, a tuż obok
    jeszcze ktoś szedł drogą tą...

    Rozdział 18
    „Pomoc wędrowca”
    (Wieś Czarna, posesja Człapa)

    A więc jeszcze się spotkali.
    On jak zwykle rację ma.
    Oto stanął przed Teferim,
    lecz jak kiedyś, nie jest sam.

    Tam na drodze stoją słonie,
    na granicy czyha dzik.
    -Pomszczę dzisiaj swe muflony.
    Umrzesz zatem jeszcze dziś.

    Obok Kavy nekromanta
    dzierży w ręce berło swe,
    lecz Teferi ma przeczucie,
    że nie jego ono jest.

    Nadszedł Grakus, dawny władca.
    Ma przed sobą jasny cel.
    Musi znów odzyskać berło.
    Tylko z nim zakończy grę.

    Znowu dziwne to uczucie.
    Musi to być déjà vu,
    bo wędrowiec miał wrażenie:
    Grakus kiedyś mu się śnił.

    Lecz skąd może znać Grakusa?
    Czy już kiedyś widział go?
    W głowie jakby głos mentora:
    „Berłem musi władać on.”

    Chwycił Grakus klingę miecza,
    lecz ten wypadł jemu z rąk.
    Nakrom przeszedł do ataku.
    Wpierw uwolnił manę swą.

    Użył również tego berła,
    by potężny rzucić czar.
    Skumulował całą manę.
    Grakus poczuł ognia żar.

    Ziemia wokół się zatrzęsła.
    Powstał wielki ognia rów.
    Szałas Człapa przestał istnieć.
    Wszędzie ogień szalał tu.

    Za pomocą tego berła
    stworzył Nakrom wiatru wir.
    Mag Teferi skoczył naprzód.
    Uniósł się w powietrzu w nim.

    A tuż pod nim pierścień ognia.
    W środku stoi Grakus sam.
    Ryzykując własne życie,
    mag Teferi skoczył tam.

    Wir powietrza rozwiał ogień.
    Tuż przed nimi wielki rów,
    a po drugiej stronie Nakrom
    uniósł w górę berło znów.

    Stworzył dużą kulę ognia,
    lecz Teferi mocą swą
    zdołał kulę opanować
    oraz zmienić lotu tor.

    Uciekając przed swą kulą
    Nakrom zgubił berło to.
    Używając lewitacji,
    mag Teferi przejął go.

    Gdzieś już widział takie berło.
    Kim jest Grakus również wie.
    Mag Teferi stracił czujność.
    Za nim dzik druida biegł.

    Zepchnął maga w czeluść ognia.
    Gdy Teferi spadał w dół,
    spojrzał znowu na Grakusa.
    Zdołał berło rzucić mu.

    Skąd Teferi znał Grakusa?
    Gdzie już widział berło to?
    On już tego nam nie powie.
    Skończył tu wędrówkę swą.

    -Więc wędrowiec już nie żyje.
    Osiągnąłem dziś swój cel.
    Zatem nic tu teraz po mnie.
    Pójdę sobie ze wsi więc.

    Oto stoi dumnie Grakus.
    Naprzeciwko Nakrom pan.
    Mag Teferi już nie żyje.
    Kava druid odszedł w dal.

    Oto dzięki Teferiemu
    Grakus dzierży berło swe.
    To przez pomoc Teferiego
    pewnie już zakończy grę.

    Rozdział 19
    „Ojciec Człapa”
    (Wieś Czarna, centrum wsi)

    Biegnie Nakrom poprzez pole.
    Wokół już panuje mrok,
    a tuż za nim biegnie Grakus.
    Już od niego jest o krok.

    -Stójże tchórzu! Gdzie uciekasz!?
    Znów przewagę Grakus miał.
    Nakrom jednak go nie słuchał
    i przed siebie dalej gnał.

    Pędzi władca wiejską drogą.
    Za nim pędzi były wódz.
    Nawet tutaj hula ogień,
    nie przejedzie żaden wóz.

    Tuż po prawej jest remiza,
    za remizą droga w dół.
    Dalej w górę droga prosta
    i Nakroma wielki dwór.

    Grakus użył swego berła,
    by złowieszczy rzucić czar.
    Ciemność przeszył jasny piorun.
    To dla wodza jest ten „dar”.

    Dostał raz, drugi i trzeci.
    Resztką sił wydukał, że
    póki żyje będzie wodzem.
    On nie podda łatwo się.

    Zatem wsycił Grakus manę,
    by ostatni zadać cios
    i kolejny jego piorun
    rozdarł wiejską, mroczną noc.

    Nekromanta w porę skoczył.
    Piorun chybił, Nakrom gnał.
    A więc jeszcze chwilę żyje,
    no bo trochę szczęścia miał.

    Dotarł władca na czworakach
    tuż pod dworu wrota swe.
    Jednak więcej sił już nie ma.
    Teraz więc bezbronny jest.

    Oto stanął nad nim Grakus.
    Pewnie zaraz zrobi to.
    Uniósł w górę swoje berło,
    lecz z oddali słyszy głos:

    -Nie zabijaj swego syna.
    Och Grakusie oszczędź go.
    Grakus spojrzał w otchłań mroku,
    lecz nie zawiódł jego wzrok.

    Z dworu wyszła pani Stefa.
    Powiedziała jeszcze raz:
    -Tak to prawda, to jest syn twój.
    Czy pamiętasz romans nasz?

    Już zaczęło we wsi świtać.
    Oto nadszedł nowy dzień.
    Grakus ujrzał w krzakach Człapa
    oraz Vichra blady cień.

    Vicher rzecze swemu ojcu:
    -To ten przybysz, wielki mag
    używając lewitacji
    rzucił Człapa pod ten krzak.

    Ten wędrowiec mi powiedział
    jak móc złamać klątwę tę.
    Tylko ty to możesz zrobić
    no bo Człap twym synem jest.

    Wszak to bliźniak jest Nakroma.
    Wkrótce się przemieni znów.
    A więc dzisiaj mam już pewność,
    że mam braci jeszcze dwóch.

    Grakus spytał swego syna:
    -Co uczynić zatem mam,
    by móc złamać człapską klątwę,
    by usunąć ten zły czar?

    Spojrzał Vicher znów na Człapa
    i na jego krzywy zad.
    Będą we wsi takie plotki,
    jakich nie znał cały świat.

    Wstyd i obciach dla Grakusa,
    lecz no cóż... tak czasem jest.
    Czy wystarczy mu odwagi,
    by do syna przyznać się?

    Gdy wspominał później Grakus
    wiejskie perypetie swe,
    będąc znowu wodzem we wsi,
    myślał że to był zły sen.

    Rozdział 20
    „Odejście Fryspy”
    (Qulpinaria, las Qulpinaryjski)

    Gdzie Coldsnapu jest granica,
    Qulpinaryjski jest las.
    Są tu pytań odpowiedzi
    co nurtują wszystkich nas.

    Przez Qulpina kraju łąki
    rzeka bystro płynie tu.
    Tratwą po niej płynie człowiek.
    Oto Fryspa wrócił znów.

    Co on robi w Qulpinarii?
    Opuścił swój dawny dom.
    Płynie sobie w świat daleki
    tą drewnianą tratwą swą.

    Nienawidzi swego ojca,
    więc opuszcza mroźny świat.
    Tam przez ojca pomiatany
    nie chce skończyć jak swój brat.

    Odkąd Niklaws został królem,
    Fryspa spadł na drugi plan.
    Został chłopcem na posyłki.
    Jego życie to był żart.

    Kazał Fryspie ruszyć w misję.
    Lecz dlaczego własny syn?
    Gdyby poszedł błazen Fylfa,
    żyłby pewnie tancerz Lynx.

    Ryzykując swoje życie
    kilka dni przemierzał las.
    Jednak poznał tam odpowiedź
    co znaczenie wielkie ma.

    Gdy odzyskał ludzką postać
    i wyjawił kim ON jest,
    Niklaws znów odzyskał zmysły
    i uczynił wielki gest.

    Po tym jak znów stał się królem
    i znów władał krajem tym,
    kazał pomnik wybudować.
    Dumny był Niklawsa syn.

    Jak się później okazało,
    za zasługi wielkie swe,
    to nie Fryspa dostał pomnik,
    lecz Teferi wędrowiec.

    Miarka wtedy się przebrała.
    By Niklawsa trafił szlag.
    Wybudował Fryspa tratwę,
    którą płynie poprzez świat.

    Miała rację jego matka.
    Niklaws to nie dla niej mąż.
    Więc Witnesska, tak jak Fryspa
    już odeszła dawno stąd.

    Zamieszkała w Qulpinarii.
    Los przewrotny bardzo jest.
    Qulpin wziął ją za swą żonę.
    Mają razem dzieci sześć.

    Starszy syn Niklawsa- Sobej,
    gdzie on jest to nie wie nikt.
    Raz po kłótni ze swym ojcem,
    najzwyczajniej w świecie znikł.

    Płynie Fryspa lipną tratwą.
    Patrzy na tej rzeki brzeg.
    Stoi tam dziwaczna postać
    co zielona cała jest.

    Pysk ma krzywy, pomarszczony,
    w stronę Fryspy patrzy się.
    To jest ON. Powiedział w lesie
    jak móc wygrać wojnę tę.

    Jednak jaką z tego korzyść
    będzie miał dla siebie ON?
    Czy otrzyma on coś w zamian
    za tą wielką pomoc swą?

    W końcu wojna ta nadejdzie.
    By zwyciężyć, szansa jest.
    Jak więc zrobić by ją wygrać?
    Dzięki Fryspie, Niklaws wie.

    Płynie Fryspa dalej tratwą.
    Jeszcze jeden oka rzut
    na krainę Qulpinarię,
    bo też tu nie wróci już.

    Jak to wszystko się potoczy?
    Co w swych planach kryje ON?
    Co z Coldsnapem dalej będzie?
    Jego nie obchodzi to.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rozszczep.opx.pl
  • ďťż
    Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Tanit diary Design by SZABLONY.maniak.pl.